Będąc rodzicem codziennie musimy radzić sobie z różnymi niewłaściwymi zachowaniami naszych pociech. Lista jest długa…popychanie, wchodzenie na stół, plucie, zabieranie zabawek, używanie brzydkich słów, odmowa ubrania się rano, czy umycia zębów, rzucanie jedzeniem podczas rodzinnych posiłków… Chcielibyśmy, żeby nasze dzieci zawsze zachowywały się właściwie, żeby współpracowały i były samodzielne. Często, kiedy robią coś, na co nie ma naszej zgody, uciekamy się do różnych sposobów skorygowania tych zachowań. Najczęściej i najszybciej korzystamy z kar, w których wymyślaniu my, jako rodzice jesteśmy mistrzami, a które paradoksalnie zupełnie nie uczą współpracy ani odpowiedzialności. Jednak nic dziwnego, że tak robimy, gdyż kara przynosi szybkie rezultaty. Zazwyczaj ukarane dziecko przestaje zachowywać się w niewłaściwy sposób. Ale czy kara rzeczywiście jest dobrą metodą wychowawczą? Czym są konsekwencje logiczne a czym naturalne, jako alternatywa dla kar?
Większość rodziców, z którymi spotykam się w różnych kontekstach prywatnych i zawodowych uważa, że surowość rodziców i kary działają. Zgadza się kary działają, ponieważ przynoszą szybki kres niewłaściwym zachowaniom dzieci. Kiedy jednak pytam rodziców, jak się czuli i czy byli zmotywowani do lepszej pracy w przyszłości (czytaj: lepszego zachowania), wtedy, kiedy dostali naganę od szefa za pomyłkę w pracy? Większość odpowiada, że niekoniecznie. Często rodzice chcą szybkich efektów…stąd natychmiastowo sięgają po kary. Ale skoncentrowanie na „tu i teraz” przesłania im to, na co faktycznie powinni zwrócić uwagę. Według Jane Nelsen, terapeutki małżeństw i rodzin, ukarane dziecko czuje rozgoryczenie, rodzi się w nim chęć rewanżu („Ja im jeszcze pokażę”, „Zrobię rodzicom na złość”), często staje się przebiegłe („Następnym razem nie dam się przyłapać”) a w gruncie rzeczy obniża się poczucie własnej wartości dziecka („Jestem złą osobą”).
Kiedyś, jedna z mam podczas rozmowy ze mną zastanawiała się nad tym, czy czasami nie za słabo karze swojego sześcioletniego syna, bo zawsze, kiedy kończy się kara, jej syn zachowuje się jeszcze gorzej.
Jeśli nie kary to, co w zamian? Zanim odpowiem na to pytanie, spieszę zaznaczyć, że brak kar nie oznacza pobłażliwości i pozwalania dzieciom na wszystko. Przyjrzyjmy się jednak temu, co nazywamy konsekwencjami. Konsekwencje naturalne, to najlepszy nauczyciel. Kiedy nie zjesz śniadania będziesz głodny, więc następnym razem nie wyjdziesz z domu bez posiłku. Kiedy nie założysz kurtki w zimny dzień zmarzniesz. Kiedy znów będzie taka pogoda, to o kurtce nie zapomnisz. Kiedy dziecko zapomni stroju na ulubione zajęcia gimnastycznie nie będzie ćwiczyć. To są konsekwencje naturalne – czyli naturalny rezultat jakiegoś działania, który uczy odpowiedzialności i dyscypliny. Najfajniej byłoby, gdyby dzieci uczyły się wyłącznie w oparciu o naturalne konsekwencje. Niestety nie jest to możliwe a nawet jest to niewskazane w wielu sytuacjach. Zapewne żaden rodzic nie pozwoli swojemu dziecku na zabawę na środku jezdni, czekając na naturalne konsekwencje tego zachowania. Zatem co jako alternatywa dla konsekwencji naturalnych? Kary? W żadnym wypadku. Z pomocą mogą przyjść konsekwencje logiczne, które tym różnią się od naturalnych, że wymagają interwencji dorosłego. Aby jednak konsekwencje były logicznymi konsekwencjami, a nie karami, jak pisze Jane Nelsen, powinny być spełnione następujące warunki: 1) muszą być powiązane z niewłaściwym zachowaniem dziecka, 2) nie mogą wywoływać bólu, winy, wstydu, ani wiązać się z upokarzaniem i prawieniem tzw. kazań, 3) muszą być egzekwowane uprzejmie i stanowczo, 4) muszą być zasadne z punktu widzenia dziecka i dorosłego, oraz 5) dziecko musi wiedzieć wcześniej, co się zdarzy lub co rodzic zrobi, jeśli ono zdecyduje się zachować w określony sposób.
Kiedy dziecko pluje jedzeniem podczas posiłku rodzic po kilku napomnieniach i prośbach, żeby tak nie robiło, może nagle wybuchnąć i powiedzieć: „Czy Ty nie rozumiesz jak się do Ciebie mówi, żebyś nie pluł? Zachowujesz się tak głupio. Proszę odejść od stołu. Masz szlaban do końca tygodnia”. Kara czy logiczna konsekwencja? ….Oczywiście kara. A gdyby wcześniej oznajmił dziecku, że jeśli nie przestanie pluć to będzie musiało odejść od stołu i jeśli dziecko nie zmieniłoby swojego zachowania to musiałoby zakończyć posiłek? Kara czy logiczna konsekwencja? Oczywiście logiczna konsekwencja. Kiedy dziecko rozleje mleko, rodzic może powiedzieć: „Jaka z Ciebie niezdara, teraz musisz umyć całą podłogę w kuchni, żeby nauczyć się ostrożności”, lub: „Ojej, teraz trzeba to posprzątać”…pierwsza reakcja to kara, a druga logiczna konsekwencja.
Pełne szacunku postępowanie dorosłego może pokazać dziecku, że błąd to doskonała okazja do nauki.
Podsumowując, celem logicznych konsekwencji jest położenie kresu niewłaściwym zachowaniom dzieci, uczenie dzieci odpowiedzialności, współpracy i samodzielności, a nie zadawanie im cierpienia i upokarzanie, tak jak ma to miejsce w przypadku stosowania kar.
Wszystkim rodzicom gorąco polecam książkę Jane Nelsen pt. „Pozytywna dyscyplina”.